Jego losy potoczyły się jak losy wielu warszawiaków w tym okresie. Po Powstaniu Warszawskim, poprzez obóz niemiecki w Pruszkowie, Stefan Cieszkowski trafił do oflagu Lansdorf w okolicach Opola skąd, jako jednemu z nielicznych, udało się uciec do Warszawy. Na Marszałkowskiej zastał zniszczony lokal, bo bomba zburzyła częściowo cztery piętra budynku. Ocalała jedynie brama. Własnym sumptem postanowił odbudować część kamienicy. Zamurował tył bramy i wstawił witrynę, dzięki czemu powstała pracownia z resztką ocalałych maszyn i form. Brakowało wszystkiego. Warszawa była zrujnowana, ale powoli budziła się do życia. Pierwsze lata tuż po wojnie były wyjątkowo trudne. Na targu przy ul. Emilii Plater kupowano wojskowe płaszcze, które po ufarbowaniu służyły jako materiał na czapki i inne nakrycia głowy.